Kurs Nowe Życie z Bogiem

Jedną z propozycji rekolekcji adwentowych przygotowaną w parafii Matki Bożej Saletyńskiej był trzydniowy kurs ewangelizacyjny Nowe życie z Bogiem. Kurs ten prowadzony jest przez Saletyńską Szkołę Nowej Ewangelizacji, a skierowany do każdego, zarówno do tych, którzy nie słyszeli o Bogu czy też zapomnieli o Nim, jak i do kroczących za Jezusem, świadomych swojej wiary – jego forma pozwala odnaleźć się na nim każdemu.

Kurs poprzedziła ewangelizacja uliczna. Aby wyjść naprzeciw potrzebom duchowym rzeszowian członkowie wspólnoty tydzień wcześniej wyszli na ulice miasta w tzw. „wagonie modlitewnym” – ciszy modląc się za mijanych przechodniów, zapraszali na kurs, rozdając ulotki. Już sama akcja przyciągała uwagę i zaciekawiała wielu. Niektóre osoby na głos odczytywały transparent „Bóg jest miłością” i miedzy sobą powtarzały jego treść z autentyczną radością na twarzach, inne, jak na przykład kierowca pewnego autobusu, w geście aprobaty wystawiły kciuk, a jeszcze inne, jak goście mijanych kawiarń, z poparciem kiwały głowami. Po przejściu głównymi ulicami miasta wspólnota przeniosła się do Galerii Rzeszów. Dzięki uprzejmości właścicieli i zarządu członkowie wspólnoty w grupach dwuosobowych dzielili się z klientami galerii swoim doświadczeniem spotkania z Jezusem i poprzez świadectwa, czy też po prostu rozdawanie ulotek, zapraszali na kurs.

Kurs odbył się w starym domu zakonnym dniach 15-17 grudnia 2017roku. A oto jak przeżyli go jego uczestnicy:

 

Większość osób zna historię „bogatego młodzieńca” z Ewangelii – człowieka, który nie był w stanie pójść za Panem Jezusem; mającego zbyt wiele, by mógł żyć w wolności. Przedwczoraj to ja byłem „bogatym młodzieńcem”.

Kiedy stanąłem przed pytaniem, czy jestem w stanie wszystko oddać Bogu, zamarłem. Tego dnia miałem wrażenie, że Pan Jezus wzywa mnie do kapłaństwa. Czułem wyraźnie, że On chce, bym oddał Mu wszystko, a ja nie byłem w stanie tego zrobić. Widziałem przed oczami twarz mojej dziewczyny, która walczy z depresją. Obawiałem się, że beze mnie nie da rady – zwyczajnie zrobi sobie krzywdę. Instynkt i miłość nie chciały na to pozwolić.

Wyszedłem na ulicę. Chciałem „rozchodzić” tę decyzję. Poszedłem w stronę parku, który znajduje się obok kościoła. Mimo że był oddalony o zaledwie sto metrów, a ja w liceum mnóstwo razy w nim wagarowałem, zgubiłem drogę. Trafiłem w zupełnie pustą alejkę, gdzie byłem tylko ja, latarnie i szczekający za rogiem pies.

Do oczu napłynęły mi łzy, a ciało zadrżało. Nie byłem w stanie wydusić nawet słowa. W tym momencie to ja byłem „bogatym młodzieńcem” mającym podjąć decyzję. Stałem twarzą w twarz z Bogiem, któremu chciałem powiedzieć: nie. Zawsze uważałem Go za najwyższą wartość w moim życiu. Nawet gdy byłem „ubłocony” grzechem, to tylko Jemu mogłem oddać duszę. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że pokochałem stworzenie bardziej niż Stworzyciela.

Długo się ze sobą biłem. Stałem na mrozie i nie czując chłodu, podejmowałem najtrudniejszą decyzję w moim życiu: wybór między moją ukochaną a Bogiem. Kiedy serce dosłownie pękało mi na kawałki, a ja ryczałem jak dziecko, powiedziałem Mu: „O Panie, boję się, ale mówię Ci: tak”. Uwierzyłem, że On chce mojego szczęścia i powinienem Mu zaufać. Czując się jak zdrajca, patrzyłem na życie, które zostawiałem za sobą.

Wtedy nadszedł spokój. Myśl o kapłaństwie zniknęła, a ja zostałem sam na sam z niesamowitym szczęściem. Podjąłem decyzję, której oczekiwał ode mnie Bóg, puściłem się resztek swojego życia, które kurczowo trzymałem w garści. Ostatnie i najważniejsze, co mi zostało – oddałem Mu w całości. Nie wiem, co przyniesie kolejny dzień ani czy mój związek przetrwa. Może Pan rzeczywiście powoła mnie do kapłaństwa. Kto wie? Jednego za to jestem pewien – nie żałuję tej decyzji, bo zmieniła moje serce – nie jestem „bogatym młodzieńcem”.

Kuba, 19 lat

 

Pragnę podzielić się radością z uczestnictwa w kursie Nowe Życie z Bogiem. Było to dla mnie wspaniałe doświadczenie duchowe i okazja, aby zbliżyć się do Boga.

Osoby prowadzące kurs w profesjonalny i rzeczowy sposób przybliżały nam duchowe prawdy poprzez czytanie Pisma Świętego, modlitwę, rozmowy, śpiew i katechezę. Dzieliły się z nami także osobistymi doświadczeniami swojego zbliżenia się do wiary i Boga.

Chcę i ja podzielić się moim świadectwem. W ostatnim dniu kursu, po mszy świętej, na modlitwie zaczęłam płakać. Te łzy przyszły do mnie z łaską oczyszczenia, po której ogarnęła mnie niezwykła radość i ulga, jakby mi kamień spadł z serca. Następnie przyszedł pokój, poczułam wielką miłość w sercu i pragnienie dzielenia się tą miłością z bliźnimi.

Teraz, po kursie, czuję się kochana i szczęśliwa. Jestem bardzo wdzięczna mojej koleżance Danucie, że zapisała mnie na ten kurs. (Danusia również została w trakcie kursu uzdrowiona z lęku. Chwała Panu!)

Dziś wiem, że nie jestem sama. Zawierzyłam Panu swoje życie, dom, rodzinę i zaprosiłam Go do mojego serca na zawsze. Teraz całym sercem proszę Jezusa, aby to On się wszystkim zajął. Jezu ufam Tobie!

Bóg zapłać!

Cecylia