Chciałabym podzielić się z Wami tym, co dał mi kurs Filipa i co daje mi bycie we wspólnocie. Otóż śmiało mogę podzielić moje życie na dwa etapy: do kursu Filipa i po kursie. Dlaczego? Ponieważ tam Jezus przemienił moje serce, moje myślenie, po prostu mnie całą.
Na kurs poszłam trochę z ciekawości, trochę dla koleżanki i nie spodziewałam się po nim żadnych rewelacji. A jednak, to Pan zna czas i miejsce, by dotknąć człowieka swą łaską. I tak stało się w moim przypadku. Był to dobry czas zaplanowany dla mnie przez Boga, czas, w którym nastąpiła przemiana mojego serca. Kiedy po bardzo długiej i burzliwej rozmowie z Jezusem, wybrałam Go, jako jedynego Pana i Zbawiciela, i oddałam Mu całe swoje życie (takie jakie ono było w tamtym momencie) moje serce – to twarde, otoczone kamiennym murem, niezdolne do miłości, zostało przez Boga przemienione. Mogłam po tej decyzji pokochać mojego tatę takim, jakim był i zgodzić się na moje życie takie, jakie ono było. To dla mnie wielki cud, ponieważ wcześniej o własnych siłach nie byłam do tego zdolna. Od tamtej pory czy jest dobrze czy też nie, staram się iść z Jezusem przez życie :). Każdego dnia czuję Jego troskę i opiekę, doświadczam Jego obecności i wielkiej miłości. On jest niesamowity!!! I za to wszystko czego Bóg dokonał i dokonuje w moim życiu – chwała Panu!
A co do wspólnoty? Jestem w niej już 5 lat. Wcześniej dużo słyszałam, jak ważne jest bycie we wspólnocie, ale w moim przypadku nie wchodziło to w rachubę. Niestety Bóg „przegrywał” z górami (spotkania były w sobotę, a ja dość często wyjeżdżałam na weekend w góry). Jednak Bóg wiedział, co tak naprawdę jest mi potrzebne w życiu i nie były to wędrówki po górach. Dał mi łaskę odkrycia jakim darem jest wspólnota, do której trafiłam po kursie Filipa.
Dziś dziękuję Bogu za to, że nie zrezygnował ze mnie i obdarzył wspaniałym darem bycia we wspólnocie modlitewno – ewangelizacyjnej, w której odnalazłam swoje miejsce w Kościele, miejsce mojego wzrostu w Chrystusie. Wspólnota jest też dla mnie szkołą miłości, gdzie uczę się przyjmować moich braci takimi, jakimi są i kochać ich tak, jak Pan Jezus. To nie ja wybieram sobie, kto ma być w tej wspólnocie, ale to sam Bóg powołuje kogo chce. I to jest cudowne. Każdy brat dla mnie jest darem, bo przez niego Pan prowadzi mnie ku nawróceniu, ku sobie.
Jednak nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Czasami doświadczam trudnych relacji, w których mój brat staje się dla mnie krzyżem. We wspólnocie mam wielu przyjaciół na których mogę liczyć. Kiedy potrzeba wspierają mnie dobrym słowem, gestem, modlitwą – zanoszą mnie po prostu do Jezusa. Nie wyobrażam sobie teraz mojego życia bez wspólnoty. Jest mi potrzebna do życia, tak jak słońce, woda i powietrze. Nie zamieniłabym jej na nic.
W moim życiu, w którym króluje Jezus, rodzina i wspólnota są najważniejsze. Wszystko staram się poddawać Jego woli. To Jezus sprawia we mnie, iż chcę służyć braciom, chcę być dla nich, chcę ich kochać. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną w szkole ucznia Jezusa, ale wiem też, że z Nim mogę wszystko, a bez Niego nic. Dziękuję Bogu za dar wspólnoty, a wam wszystkim życzę byście doświadczyli tego czym ona jest. A przede wszystkim byście szukali i pytali Pana w jakiej wspólnocie przygotował dla was miejsce, w którym moglibyście wzrastać.
MAGDALENA